Nie znam zbyt dobrze "Gazety Polskiej". Zdarzało mi się co prawda czytać artykuły, które redakcja umieszczała w internecie, wiem też mniej-więcej, o co im chodzi w różnych sprawach. Ale samego tygodnika w rękach nie miałem. Ta ciężka przeprawa dopiero przede mną. Natrafiłem jednak na nagranie video, które zaskakująco dużo mówi o redaktorach tej gazety.
Krzysztof Kononowicz miał już swoje pięć minut sławy. Stał się popularny dzięki spotom, które promowały jego kandydaturę w wyborach samorządowych - słynne "nie będzie niczego" na trwałe zadomowiło się w polszczyźnie. Od tamtej pory pojawiał się od czasu do czasu przy różnych okazjach, nie zdając sobie sprawy, że robi się z niego pośmiewisko.
W gruncie rzeczy, niewiele wiadomo o tym biednym człowieku. Jasne jest natomiast to, że nie jest on ani politykiem, ani ekspertem, decydentem czy inną osobą, której zdanie mogłoby coś znaczyć
Jeżeli "Gazeta Polska" wykorzystuje Kononowicza po to, by realizować swoją linię krytyki rządu - postępuje nad wyraz obrzydliwie. Nie tylko dokłada swoją cegiełkę w dziele krzywdzenia tego człowieka, ale ujawnia swój żenująco niski poziom, który nadaje się do porównania jedynie z tabloidami
Słowo daję - jeśli spotkam się z czymś podobnym na samych łamach - podrę gazetę i wyrzucę przez okno..
